Dzień po wizycie na Cmentarzysko Słoni wyprawa ciągnęła bez żadnych większych emocji. Dopiero po 14 dniach dotarli do Drzewa Życia.
- Okropnie bolą mnie poduszki łap- zaczęła lamentować Kiara- Mam nadzieję, że chociaż długo tu zostaniemy
- Mnie też niesamowicie pieką. Ciekawe gdzie tu jest wodopój?- odparł jej partner. Raptem do ich uszu dobiegło żwawe przebieranie lwich łap.
- Kion! - zawołała na jego widok lwica- I co są już dzieci? Ile? Jak się trzymają? Mają już imiona?
- Spokojnie siostrzyczko!- roześmiał się świeżo upieczony ojciec- Może sami je zobaczycie? Rani jest w jaskini zachodzącego słońca
- Chodźmy tam!- zawołał Kovu i następnie szybko przebiegli się do jamy. Wewnątrz jej przebiegało mnóstwo lian oplatających szczelinę. Na środku ściany widniał średniej wielkości otwór. Dziura odsłaniała widok na szerokie jezioro, które z daleka nie miało końca. Dzięki też niemu do jaskini wpadał promień słońca, który oświetlał królową. Obok na jej łapach leżały dwa lwiątka.
- Rani! Są cudowne! - pogratulowała Nala, swojej synowej
- Bardzo dziękuję!- odparła i się roześmiała matka
- Jakiej są płci?- zapytał były złoziemiec
- Jedno lewek, druga lwiczka
- Są urocze- uśmiechnął Simba- Macie jakieś dla nich imiona?
- Nie jeszcze nie, ale uważam, że możemy zerwać z tradycją. Ja chciałabym, aby lwiczka nazywała się... Nagle w połowie jej odpowiedzi wszedł do jaskini jej partner. Słysząc jej wypowiedź natychmiast lew odparł:"Ależ Rani wiesz o tym, że możemy! "
- Ale Kion ta tradycja uśmierca młode!- wykrzyknęła
- Jeśli umrą we wczesnym dzieciństwie, nie zostaną zabite w walce!Nie będą miały plamy na honorze!
- Jaki honor?!Jak możesz tak mówić!Czy dla Ciebie najważniejszy jest on! Nawet za cenę rodziny?! A co jeśli jedno z nich nie przeżyje tej próby!?- po policzku Rani przemknęła łza. Kiara widząc to przestraszyła się-Czy chcesz śmierci naszych dzieci?!Ja nie!
- Ale...!- parsknął opryskliwie lew. Następnie spojrzał na lwicę. Widząc jej szok, zorientował się, że to co powiedział było bardzo okrutne- Rani, ja nie
-Kion- nagle w dyskusję wdała się dziedziczka tronu - Może się przejdziemy?
- Masz rację, zaraz do Ciebie Rani wrócę- odparł . Następnie wyszli z jaskini i skierowali się blisko legowiska Makini.
- Dlaczego dla Ciebie ta tradycja jest taka ważna?- zapytała cicho
- Ona jest od wielu pokoleń w Drzewie Życia. Nie chcę aby zaginęła bo wtedy zwierzęta mogą pomyśleć, że ja nie respektuje tradycji...
- A tak w ogóle na czym ona polega?
-Dowiesz się w swoim czasie, siostro
- No dobrze. Może porozmawiasz na osobności z Rani, a ja popilnuje młodych. Przedyskutujecie tą kwestię
- Masz rację. Pójdę ją przeprosić. Trochę się uniosłem- odparł i poszedł do jaskini. Lwica poszła za nim i została z małymi. Dopiero teraz zorientowała się jakie dzieci są.
Lwiczka wyglądała jak krzyżówka Skazy i Ziry. Posiadała cienką pręgę na plecach. Jej futro przypominało przybrudzony piach. Oczy miała brązowe, a budowę złoziemca. Jedynie w czym nie przypominała pary antagonistów był brak grzywki i charakterystycznych oznaczeń dla Ziry.
Lewek posiadał czarne futerko, kremowe podbrzusze, łapy i pysk. Oczy odziedziczył po Simbie. Budową przypominał Lwioziemca.
- Myślisz, że dlaczego tak Kion i Rani pokłócili?- wyszeptała do ucha Kiary, Nala- Winna pewnie była jego partnerka
- No nie wiem. Rozmawiałam z Kionem i powiedział, że moja bratowa, chce zmienić zasadę dotyczącą młodych. Sądząc po jej gwałtownej reakcji musi chodzić o coś bardzo niebezpiecznego . Może jakiś przedwczesny trening dla lwiątek?
- W sumie ma to sens- poparł ją Kovu
- Myślę, że niedługo jednak się wszystko wyjaśni. On na co dzień taki nie jest.- odparła Nala, a na jej słowa Simba pogardliwie prychnął
-Dlaczego nie wierzysz w naszego syna?
- On zawsze będzie cieniem rodzeństwa-odparł z pogardą
"Zdecydowanie mi się to zachowanie mojej rodziny nie podoba. Kion jest niemiły dla królowej Drzewa Życia, ona płacze, Nala próbuje się dowiedzieć prawdy,a Simba wątpi w syna"- myślała Kiara.-"Jedyny kto jest stabilny psychicznie to Kovu" Lwica ponownie oddała się swoim myślom. Po kilku minutach świeżo upieczeni rodzice wrócili. Lwica wyglądała na uspokojoną. Podeszła do swoich dzieci i położyła się. Wzięła je do łap oraz zaczęła lizać lewka, Młody zaczął się wyrywać , a następnie zorientowawszy się, że to nic nie da popiskiwać
- Ustaliśmy z Rani, że już jutro wybierzemy dla nich imiona- rozpoczął były przywódca Lwiej Straży- Około świtu pójdziemy razem do ustalonego miejsca. Także wszyscy teraz idźmy spać. Chodźcie do waszej groty. Ta jest dla matek z młodymi
- Dobrze.-Odparła zaskoczona Kiara i następnie udała się z Kovu
Świetna nocia :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuń