środa, 25 stycznia 2023

Nieobecność

 Mam bardzo przykrą wiadomość: przez kilkanaście dni nie będzie nowego postu powodu zepsucia się u mnie komputera







Także do następnego postu!

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Rozdział 9 Śmierć Rafikiego

 Tymczasem na Lwiej Ziemii, Rafiki razem ze swoją uczennicą  mieszali zioła. W tym dniu nic niezwykłego się nie wydarzyło. 

-Wazembe, czuję, że zbliża się moja godzina, więc mam do Ciebie kilka py...- rozpoczął stary szaman, ale uczennica mu natychmiast przerwała

- Rafiki ty przecież NIGDY nie umrzesz! Będziemy podawali Ci odpowiednie zioła i ...- powiedziała trzęsącym się głosem samica

- Ty niczego nie rozumiesz z Kręgu Życia! To ci zawsze chciałem powiedzieć na początku! Rodzimy się, leczymy, zakładamy rodziny i umieramy!

- Masz rację, lecz nie po to zostawałam szamanką. Moją misją będzie niesienie pomocy innych i tobie.

- Ale czasami nie da się kogoś uratować. Wiesz mój czas się powoli kończy. Związku z tym chcę Cię po raz ostatni przepytać

- Po raz ostatni- wyszeptała ze smutkiem

- Do czego słu..- nagle Rafiki musiał wsiąść głęboki oddech- ży aloes

- Ma funkcje oczyszczające, pomaga w gojeniu ran

- A  co się podaje na np.zapalanie płuc?

-Bataty- wyszeptała

- A do czego służą liście babobau?

- Na krwawienie

- A na zatrucie?

- Liści...- Nagle wiatr zawiał  i  przerwali. Stary szaman podszedł do gałęzi i zerwał liść. Nagle na nim pojawiły się cztery nitki. Dotykał ich tak długo jakby mógł coś z nich odczytać. Następnie podał  go Wazembe. Mając go w rękach przez przypadek go porwała i trzy części liścia padły na korę, a czwarty gdzieś zniknął. 

Patrząc na to Rafiki wypowiedział słowa jakby był w jakimś transie, zamyślonym głosem:" Mufaso czy chcesz mi przekazać, że po mojej śmierci spotka rodzinę królewską jakaś tragedia? Kogo i kiedy?

Po tych słowach wiatr zawiał i strącił z tykwy owoc. Rozbił się na trzy części. Nagle szaman wszystko zrozumiał

- Nie, nie muszę żyć! Wazembe! Jeśli umrę jedno z dzieci Kovu i Kiary u...- nagle szaman przerwał i osunął się na ziemię. Przerażona uczennica próbowała go uleczyć. Podawała mu bataty, kiedy się zorientowała, że powinna najpierw zacząć reanimować. W tym momencie było za późno. Małpa była martwa.

- Mój Sanamu! Sanamu! Wszystko zniszczyłam!- zaczęła łgać . Nigdy się nie dowie co miał do powiedzenia. Nigdy, nigdy, nigdy. Pamięta jak się nie mogła kiedyś doczekać jak zostanie samodzielną szamanką. To było tak niedawno...
"Mój Sanamu! Jaką ja byłam egoistyką! "- myślała - Nie doceniałam mojego kochanego mentora!"

Przez cały wieczór została przy jego ciele i rozpaczała. Następnego dnia poszła do Lwiej Skały i spotkawszy Vitani opowiedziała jej o wszystkim. Złoziemka była tym oszołomiona i poszła do reszty lwic z nowinami. Po usłyszeniu ich wszystkie poszły do ciała Rafikiego aby oddać mu hołd a następnie wróciły do groty




poniedziałek, 9 stycznia 2023

Rozdział 8 Ceremonia

 Po przegnaniu Kiary razem z Kovu na ceremonnii została z rodziny tylko Nala i Simba. Po ich wyjściu Kion jakby nic się nie stało ponownie zaczął przemawiać.

-Makini, kontynuuuj!- odrzekł władca

- Tak, Kion- odparła beznamiętnym tonem


Szamanka, po słowach króla, ponownie włożyła potomka do wody. W tym samym czasie zebrane zwierzęta zaczęły śpiewać piosenkę:

Ni usiku kabla ya mapambazuko.
Tazama, tazama tazama nyota imetoka hivi punde angani.
Nikumbuke kila wakati unapomwona!

Słowa piosenki były jak wiatr- przenikały do głębi. W normalnych warunkach pewnie wszyscy by się zachwycali, ale w praktyce pieśń była używana w celu liczenia czasu. Utwór był na szczęście krótki Trzeba było ją odtworzyć dwa razy.

Po pierwszym odśpiewaniu lewek nawet dobrze się trzymał. Łapczywie co prawda łapał powietrze, ale ciągle żył. Jak zaczęto odśpiewywać drugi raz szamanka trochę głębiej go włożyła i widać było z wody tylko nosek i uszy

Dziecko zaczęło się w połowie pieśni krztusić. Do jego pyszczka dostawała się krople strumienia. Na szczęście piosenka się skończyła. Po tym z minimalną energią rzuciła się na małego,  Rani i zaczęła go wylizywać.

Następnie nadeszła chwila na lwiczkę. Tym razem to Kion ją wziął do pyska i włożył do wody.  Następnie zaczęto śpiewać ten pieśń.  Na pierwszych słowach samiczka zaczęła się krztusić. Słysząc to Rani bezgłośnie, spojrzeniem poprosiła zwierzęta by przyspieszyły utwór. Lwica obawiała się o swoją córkę. Zwierzęta tego niezrozumiały. Jak zaczęto drugi raz odtwarzać, lwiczka drżała i ledwo oddychała. Pod koniec nagle przestała

- Moja córka!- wykrzyknęła przerażona Rani i podbiegła do Kiona. Władca właśnie w tym samym czasie wyjmował lwiczkę. Brązowa ją wzięła w pysk

- Makini! Uratuj ją!- wykrzyknęła przerażona  i  podbiegła do niej z małą.

Szamanka widząc to zajęła się nią. 

" Moja córeczka nie może umrzeć! Będziemy jak matka z córką rozmawiać, polować bawić się i ii"- płakała Rani

Po kilku minutach lwiczka na szczęście zaczęła oddychać.

- Córeczko!- wykrzyknęła lwica i się do niej przytuliła. Zaczęła ją wylizywać.


-Drodzy mieszkańcy Drzewa Życia! Moje dzieci przeszły pomyślnie próbę!- zaczął władca- Lewek od tej pory będzie nazywał..- w tym momencie władca przerwał i się zamyślił- Zawadii. Okazał się dzielnym i silnym młodym, jest więc darem dla Drzewa Życia. Moja córka zaś też przeszła pomyślnie, ale ledwo przeżyła. Gdyby nie interwencja Makini zmarłaby. Związku z tradycją powinienem nazwać ją Batili, ale uważam, że zasługuje na drugą szansę i będzie się zwać Umande!

- Niech żyje Zawadii i Umande!- oddały hołd zwierzęta a następnie ceremonia się zakończyła. Kion razem z rodziną poszli do domu


                            


 

wtorek, 3 stycznia 2023

Rozdział 7 Śmiercionośna próba

 "To nie tak wszystko miało wyglądać"-pomyślała Kiara

Ze smutkiem popatrzyła jak drżąca Rani niesie dwójkę swoich dzieci. Ledwo je utrzymywała w pysku. Nagle zaczął padać deszcz i zerwał się  porywisty wiatr.

    Rodzina królewska teraz szła w kierunku małego strumyka. Mieścił się on blisko jaskinii Makini. Kion powiedział, że to tam przeprowadza się tradycję nadawania imion.

    Nikt nie był w nastroju do rozmowy. Zresztą nawet gdyby, to wiatr wszystko zagłuszał wliczając to odgłosy łap. Raptem Rani wdepnęła w błoto. Łapy zaczęły się ślizgać. Przewróciła się na podbródek, opuszczając tym samym dzieci. Nala widząc to szybko złapała lewka, a Kovu lwiczkę

-Dziękuję-wyszeptała matka wyczerpanym głosem- Zaraz je wezmę- kiedy wypowiedziała te słowa raptem się przewróciła

- Rani, nie możesz w takim stanie nieść dzieci!- zawołał lekko niespokojny złoziemca przez zęby. Do jego języka dostawały się włoski lwiczki. 

- Nic mi nie je..- zaczęła, ale nagle usiadła i przystanęła. Zrobiła kilka głębokich wdechów i ruszyli przed siebie. Szli bardzo powoli. Kovu wydawało się, że minęła pora sucha, kiedy wreszcie dotarli do strumyka. Na miejscu było mnóstwo zwierząt; po antylopy gnu kończąc na mrówkach. Każde ze zniecierpliwieniem czekało na ceremonię

"Chyba ta tradycja nie może być jednak taka zła, skoro tyle zwierząt na nią przyszyło. Raczej nie patrzyliby ze spokojem na śmierć dzieci"- zamyślił się lew- "Ale co ja tam wiem"

Po dotarciu na wyznaczone miejsce Rani ułożyła się na ziemi. Partner Kiary  i Nala podali jej dzieci. Patrząc na nie, na pysku lwicy popłynęła łza. 

- Do widzenia, dzieci- wyszeptała lwica, a następnie wziął je Kion. Następnie przemówił:" Wszystkie zwierzęta zebrane pod strumieniem! Dziś następuje ceremonia nadawania imion moim dzieci! Najpierw zawsze jednak czeka próba. Makini wystąp!

- Już to robię- odparła szamanka i wzięła lewka w ręcę. Przez chwilę mu się przyglądała,  a następnie włożyła go pod wodę. Mały zaczął się krztusić, ale ona uparcie go trzymała. Widząc to Kovu razem Kiarą podskoczyli do szamanki i zamaszystym ruchem zielonooki zabrał dziecko. 

- Co ty wyprawiasz?!- zapytał wściekły Kion

- Ratuje go! Dlaczego nie reagowałeś?! Makini chciałą jego śmierci- wykrzyknął

-Ale Kovu, to tradycja- wyszeptała cicho Rani- To jest próba czy są silnymi lwami

- Że co?! To okropne!Okłamałeś mnie!- wykrzyknęła Kiara- Jak możesz patrzysz na śmierć swoich dzieci?!

Kion zamiast odpowiedzieć poprosił jednak swojego przyjaciela, Ulema aby zabrał młode małżeństwo. Para jednak nie chciała wyjść i doszło do walki. Po chwili jednak potyczki lwica wykrztusiła: "Odchodzimy, dzieciobójstwo!"

-Licz się ze słowami!- zawołał  władca za nią na pochodnym. 

Lwy odeszły. Po raz ostatni tylko przyszła królowa  się odwróciła patrząc na płaczącą Rani










Hej, jak wam się podoba rozdział? Myślicie, że przeżyją dzieci Rani i Kiona?Piszcie w komentarzu.


Jest taka sprawa, która mnie bardzo męczy. Czy ktoś wie co się stało z Liebster Award?



Rozdział 11 Niespodzianka

Następnego dnia Rani i Kion wyglądali na najszczęśliwszą parę pod słońcem. Samiec co prawda był dość spięty, ale starał się udobruchać swoją...